Sezon czas zacząć!

Mamy już marzec, czyli teoretycznie już wiosna, ale z pogody to raczej zima :) Oficjalnie sezon zawodów zaczyna się mniej więcej w maju, ale pojedyncze zawody można znaleźć przez cały rok. W stajni, niedaleko tej w której ja jeżdżę organizowane są zawody skokowe na przełomie marzec-październik w których podliczane są na koniec punkty za miejsca na tych zawodach, tak samo jest z zawodami z ujeżdżenia ale na nich może skupię się innym razem. Zawody organizowane są raz w miesiącu, w piątek, od godziny 5 wieczorem. Nie są to jakieś zawody o super wysokim poziomie, klasy są od 55 do 85 cm ale jak na ten moment nam to absolutnie wystarcza. Zawsze jest to nowe miejsce dla konia, szansa korzystania z hali (podczas wczesnej wiosny na hali rozgrywają się zawody, podczas lata znajduje się ta rozgrzewka), której w mojej stajni brak, duża ilość koni, nowe place i totalnie inna atmosfera niż w domu. Ja sama, jestem dosyć nerwowym człowiekiem jeśli chodzi o starty w zawodach, koń na którym obecnie startuje również nie należy do profesorów, więc opcja startów co miesiąc, daje nam szanse na zebranie doświadczenia, i trochę więcej relaksu jeśli chodzi o starty i zapamiętywanie parkurów :D
Zacznę od rozgrzewki... i cóż tu mogę powiedzieć... Przyjechaliśmy trochę za szybko, bo wszystko się tak strasznie przedłużyło,że mieliśmy półtorej godziny w zapasie, ale w sumie dzięki temu na spokojnie osiodłałyśmy konie i teoretycznie dało nam to czas żeby konie się przyzwyczaiły do miejsca i atmosfery, no i cóż, w drodze na rozprężalnie Dexter był super, trochę spięty, ale bez tragedii, dał się super osiodłać, szedł żwawym krokiem na rozprężalnie, ja wsiadłam i wszystko było w porządku, no cóż, do czasu. Osoby w niższych klasach się rozprężały i ktoś zrzucił poprzeczkę, no to Dexter zacząć pokazywać że mu się nic nie podoba, I tutaj weszło i podekscytowanie i stres spowodowany nowym miejscem, gruby jak się rozbrykał, to ludzie się na nas patrzyli z szokiem wymalowanym na twarzy bo jak to, przecież to tinker on powinien być spokojny! Zresztą kto z takim koniem zabiera się na zawody! No cóż, ja. Dexter w ostatnim czasie zachowuję się naprawdę super. Czasami zdarza mu się bryknąć przy zagalopowaniu, czy też w trakcie, ale weźmy pod uwagę,że on jeszcze nie ma skończonych 7 lat, a pod siodłem pracuje dopiero od roku. Na rozprężalni się po czasie uspokoił, ale tutaj już pokazało się trochę jego zmęczenie, bo fajnie że przez dłuższy czas sobie pobrykał, ale tego efekty też widać. Planowaliśmy pojechać w klasie 65cm i jeśli by przejechał na czysto i nie był zmęczony, to myśleliśmy o 75cm (które odpadły w przedbiegach, bo koń zmęczył się brykaniem :D) Razem ze mną była Lily, która startowała na swojej klaczce Molly, one planowały jechać w klasie i 65cm i 75cm. Molly,mimo niskiego wzrostu (148cm) jest niesamowitym skoczkiem, a z tempem na parkurach nie ma sobie równych, jednak jest również ciężkim koniem do jazdy i od razu wyczuwa nawet najmniejsze niedociągnięcia ze strony jeźdźca i je wykorzystuje.
Parkur nie był najgorszy. Było całkiem sporo zakrętów, ale dosyć dużo miejsca, więc byłam dosyć zadowolona. Jedyną rzeczą do której mogę się przyczepić to to, że przeszkody wydawały się wyższe niż 65 cm. Nie wszystkie ale w szczególności druga część szeregu, czyli w sumie ostatnia przeszkoda. Sam przejazd Dextera był bez tragedi. Po pierwszej przeszkodzie, którą przeskoczył jakby miała co najmniej metr, musiał sobie bryknąć, więc wypadło mi strzemię, udało mi się je wsunąć przed drugą przeszkodą, którą też pokonał na czysto. 4 przeszkoda nie była zrobiona w drągów, ale z deski, więc gruby nie był pewny, ale w sumie ładnie sobie z nią poradził. 5 przeszkodę zrzucił, a resztę pokonał na czystko. Od razu po pierwszym przejeździe mieliśmy jump off, czyli przejechanie skróconej wersji parkuru w jak najkrótszym czasie. W tym przypadku były to przeszkody 1,2,6 i 7, która była szeregiem. Drugą część szeregu Dexter zrzucił, ale było to z mojej winy. Koniec końców skończyliśmy z 8 punktami karnymi i mimo że przejazd sam w sobie nie był najlepszy, to byłam dosyć zadowolona. Lily wjechała zaraz po mnie i wszystko szło świetnie, tylko podczas jump off  wybrała krótszą trasę, skręciła dosyć ostro i nie przyłożyła łydki, więc Molly ja wysadziła, a koleżanka skończyła z dyskwalifikacją i fioletowym okiem. Ja i Dexter dostaliśmy 4 miejsce i szczerze mówiąc już nie mogę się doczekać kolejnego miesiąca.

Komentarze

  1. Takie zawody podwórkowe to fajna sprawa, bo jak sama zauważyłaś można wczuć się w atmosferę i wprowadzić konia w starty w zawodach, np. regionalnych. Takie bodźce jak nowe miejsce, nowe zapachy, inne konie świetnie pokazują nad czym powinniśmy popracować z koniem i często również uczy nas pokory - bo jeśli coś nie wyjdzie to oznacza, że trzeba jeszcze sporo pracy włożyć w treningi, w więź ze zwierzęciem.
    Tak na przyszłość, staraj się unikać dłuuuuugich zdań - są one najczęściej ciężkostrawne i sami potrafimy się pogubić gdy je piszemy :) Dodatkowo masz ciekawy wtręt - "no cóż" który dosyć często się pojawia w Twojej wypowiedzi.
    Będę wpadać do Ciebie częściej, bo jestem ciekawa Twojej pracy z Dexterem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym przygotowaniu do bardziej poważnych zawodów, to bardziej mnie się tyczy bo mimo że kocham Dextera całym sercem to mimo wszystko nigdy nie będzie on w stanie dorównać koniom sportowym :) Co do pisania, to dziękuję za komentarz, wiem że robię sporo błędów, ale mogę to zwalić na to że mieszkam w Anglii od dłuższego czasu i w sumie raczej posługuje się angielskim, ale bloga pisać lubię więc metodą prób i błędów jeszcze znajdę ten idealny sposób pisania ( a przynajmniej taką mam nadzieję)😁

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty